Gabrielka |
Wysłany: Śro 21:50, 03 Paź 2007 Temat postu: Przyjaźń |
|
Mówili mi jaki jesteś
Lecz ja nie chciałam im wierzyć.
Teraz znam prawdę
I wiem jakie puste były
Twoje słowa.
Nie umiem wyjaśnić
Co się z Tobą stało.
To, co nas łączyło
Było tylko pozorem przyjaźni.
Nie chcę Cię znać,
Ale nie umiem skreślić,
Bo przyjaciół
Tak łatwo się nie zapomina.
Przyjaźń to takie duże słowo.
Jednak ja nie boję się go użyć.
Gdybym mogła cofnąć czas...
Zrobiłabym to bez wahania.
Czy wierzysz w przyjaźń między chłopakiem, a dziewczyną? Tak?
- Bill obiecuje ci, że nigdy się w tobie nie zakocham. – dziewczyna mocno przytuliła ciemnowłosego chłopaka.
- Ja w tobie też. Udowodnimy ludziom, że to co nas łączy, to prawdziwa przyjaźń.
Mieli wtedy zaledwie dziesięć lat. Za mało na tak poważne przysięgi?
On miał dobry kontakt z dziewczynami, dlatego brązwłosa Nadine czuła się naprawdę wyróżniona, gdy ten dziwny chłopak nazywał ją swoją najlepszą przyjaciółką. Tak, zdecydowanie różnił się od swoich kolegów. Zawsze był bardziej dojrzały, miał zdanie na każdy temat, dotyczący zarówno rzeczy przyziemnych, jak i tych bardziej wybujałych. Miewał dziwne humory. Potrafił śmiać się w niebogłosy, a po dziesięciu minutach ucichnąć zupełnie. Właściwie osoba młodszego Kaulitza od samego początku fascynowała młodziutką dziewczynę. Ona była delikatna i krucha, słodka dziewczynka z nadopiekuńczymi rodzicami. Tak zupełnie nie podobna do niego. Ogień i woda. Biel i czerń. A jednak wystarczyło pięć lat by stali się jednością. Wbrew wszystkim i wszystkiemu.
Kiedy on milczał, milczała i ona.
Kiedy ona się śmiała, śmiał się i on.
Gdy on był zły, zła była ona.
Gdy ona była płakała, płakał i on.
Czasami dzwonił do niej i oboje milczeli. Wsłuchani w swoje oddechy trwali razem. Ta cisza była dialogiem między nimi, ich dusze były połączone, zszyte nicią przyjaźni, one umiały rozmawiać bez słów. Trudno to sobie wyobrazić, ale właśnie tak było. Przez pięć długich lat.
Każdego dnia zauważali w sobie coś nowego. A to pieprzyk, którego nigdy wcześniej nie było, a to znamię, które jakby zmieniło swoje położenie. Odkrywali siebie, zarówno wizualnie, jak i psychicznie. O takiej przyjaźń marzy każdy. Wspaniałej, dozgonnej, niezapomnianej, lojalnej. Niestety, tylko pozornie.
Któregoś razu Bill zauważył w niej coś, czego nie dostrzegł nigdy wcześniej. Anioła, Venus, przecudowną dziewczynę, o nieziemskiej urodzie.
Tego dnia chłopak spojrzał na Nadine inaczej. I nigdy później nie umiał się patrzeć tak jak przedtem.
Kiedy on milczał, milczała i ona.
Kiedy ona się śmiała, on śmiał się głośniej.
Gdy on był zły, zła była i ona.
Gdy ona płakała, on ją pocieszał.
Coś się zmieniło. Drobnostka, a jednak. Choć Nadine była trochę naiwna, nie była głupia. Zuważyła.
I odtąd nic nie było takie samo.
Zaczęli mieć przed sobą tajemnice.
Odsunęli się od siebie.
Ich głosy podczas rozmowy przybierały inne tony.
On staranniej podkreślał oczy kredką.
Ona trafniej dobierała ubrania.
Już nigdy nie milczeli razem.
Nie zostali parą, bo wiązała ich obietnica.
Nie byli przyjaciółmi, bo łączyło ich coś więcej.
I pomimo, że byli blisko
Brakowało im siebie nawzajem.
I co? Dalej wierzysz?
Nawet najwspanialszą przyjaźń może rozwalić ten pieprzony znaczek, którym Bóg nas oznakował.
Trójkącik albo kółeczko. Dziewczynka, bądź chłopczyk.
[/b] |
|