Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Śro 14:59, 25 Paź 2017    Temat postu:

Niebo poczernialo vacu warszawaod milionow latajacych stworzen. Na pustym placu rozlegl sie lopot milionow skrzydel, odbijajac sie echem od murow. W tym momencie wszystkie golebie Nowego Jorku jednoczesnie wyproznily sie z niezwykla celnoscia, doslownie zatapiajac Boreasza w ptasich odchodach.

Mac Walters chwycil klejnot i triumfalnie wykrzyknal imie Mogarta.

Nowy Jork zniknal jak zdmuchniety. Znajdowali sie znowu na szarej rowninie terenu treningowego. Boreasz siedzial na ziemi, plujac i czyszczac sie z golebiego lajna. Miedzy Makiem a jego pokonanym przeciwnikiem stal Abaddon.

-Niezle. To uczciwe zwyciestwo, panie Walters - pochwalil demon. - Gratuluje. - Odwrocil sie do nieszczesnego Boreasza i spiorunowal go wzrokiem, a na jego twarzy pojawil sie prawdziwie demoniczny wyraz gniewu. - A jesli chodzi o ciebie - powiedzial szyderczo - mogles latwo wygrac, a zepsules wszystko przez swoj egotyzm! Zawiodlem sie na tobie i powinienes drogo za to zaplacic, Boreaszu!

Czarnoksieznik tylko rzucil mu ponure spojrzenie i nic nie odpowiedzial.

-Zaczekaj, Abaddonie! - zaprotestowal Mac. - To nieuczciwe! Popelnil bledy i przegral, ale nie mozesz go za to karac.

-Dlaczego nie? - warknal demon.

-Ze wszystkich ludzkich istot na mojej ziemi wybrales wlasnie jego - zauwazyl Mac. - Znales jego slabosci i wady, ktore sa jedynie odbiciem twoich. Mozesz obwiniac tylko siebie. Dziekuje, ze dales mi szanse wygrania.

Demon milczal przez chwile zaskoczony, a potem wzruszyl ramionami.
szatanek
PostWysłany: Śro 22:22, 30 Maj 2007    Temat postu:

To wszystko przez zachwyt!
Twoje opo tak bardzo mi sie spodobało, ze nie byłam w stanie nic napisać....

A zeszytu nie oddam!
ładnie wygląda w mojej półce...
No i rodzice myślą ze zaczęłam szanować zeszyty i ksiażki Very Happy
pszec
PostWysłany: Śro 15:00, 30 Maj 2007    Temat postu:

Kilka słów od autorki.

Mrs.Schrei: Tylko ładne? xD Przepraszam, drugi pszec się odzywa(i znów to głupie skojarzenie z mangą xP ^^)

Temcia: Istnieje coś takiego jak youtube.com Tam są na pewno. Poszukaj, a znajdziesz Wink.

LnD: Szalona blondyna a jak xD ^^

Szatanek: Żeś się kobieto wysiliła. Oddawaj mi zeszyt ^^ xD.

Asiulla: A ten cytat... chyba z jakiegoś wiersza, nie pamiętam jakiego. Tak, w pisanie wkładam całe serce, trzeba przyznać Wink

Akemi: Tak, wiem, że się fascynujesz moimi opowiadaniami. A nie ma czym.

Hioshi-chan: Tak, Garnek xD Z nagordę otrzymujesz możliwość zamieniania się z Gaarą na miejsca, kiedy siedział na nim Deidara-danna xD
Hioshi
PostWysłany: Wto 22:13, 29 Maj 2007    Temat postu:

GAARA? XDDD Nie no faktycznie BARDZO mi się kojarzy XDDD
Bardzo ładnie to napisałaś XD Może kiedyś i ja osiągnę taki styl pisania...narazie popoprawiam błędy XD
Akemi
PostWysłany: Pon 13:08, 28 Maj 2007    Temat postu:

Pszec...Ty wiesz co ja o Twoich opowiadaniach myślę. Po prostu jestem Twoją wielką fanką, a Ty jesteś moją największą idolką, buziaki

AKEMI
Asiulla
PostWysłany: Śro 17:02, 23 Maj 2007    Temat postu:

Ulala =)
Mhm...Smile

Podoba mi się.
Masz świetny styl.
Piszesz to tak... po prostu.
Widać, że potrafisz, że wkładasz w to wszystkie uczucia, że chcesz by było dobrze, że się starasz.
No no no =)

Podobał mi się ten cytat.

Pozdrawiam!
Asiulla
szatanek
PostWysłany: Śro 16:31, 23 Maj 2007    Temat postu:

Świetne!
Masz talent! Very Happy
LnD
PostWysłany: Śro 14:06, 23 Maj 2007    Temat postu:

Nie dojść, że styl Carrollowski, to i tytuł... xDDD.

Szalona, szalona ^^
;*
Temcia
PostWysłany: Śro 10:37, 23 Maj 2007    Temat postu:

Super pszec. Naprawdę masz niesamowity styl pisania.
Naruto... hmmm... tak bardzo bym chciałą obejrzeć, ale mój kolega się na demną znęca i nie chce mi pożyczyć!! Zostaje mi oglądanie krótkich filmików, może kiedyś załapę o kogo chodziło....Smile
Mrs.Schrei
PostWysłany: Wto 21:34, 22 Maj 2007    Temat postu:

Ładne.Lubię Twoje opowiadania pszec bo są naprawdę ładne.Poroscu są ładnie napisane,dobrze dobrane do słowa.Wszystko trzyma się tak zwanej"kupy".To tyle.
pszec
PostWysłany: Wto 20:55, 22 Maj 2007    Temat postu: Zakłamując się do snu by pszec

Moje opowidanie. Hioshi (o ile to przeczyta) pewnie skojarzy się z historia jednej postaci z "Naruto" Wink.
No. To endżoj de story.
Title by Jonathan Carroll.

"Zakłamując się w do snu"
Nie będę mówiła, że myślę, iż mnie kochasz. Nie tak się zakłamuję. Nie wyobrażam sobie nie-wiadomo-czego na Twój temat. Ta historia jest o czymś innym. Gdy kładę się do snu, mam gdzieś ludzi, którzy uważają mnie za… kogoś kim nie jestem. Nie tak wygląda świat, w którym żyję.
Kiedy siadam na ‘dachu świata’ i przyglądam się Księżycowi to zawsze wspominam swoje dzieciństwo. To, jakie było… okrutne? Bolesne? Tak, to chyba dobre przymiotniki. Pamiętam, jak siedziałam na huśtawce, trzymając w dłoniach misia i obserwując bawiących się rówieśników. Mówiły, że jestem potworem, ale tak właściwie to nie wiedziałam, czemu mnie tak nazywają. Ja po prostu nie chciałam być sama. Odnoszę wrażanie, że to działo się wczoraj. Tak się czuję. Każdy element tego wspomnienia pamiętam tak dokładanie.
Przypomniałam sobie, jak wszyscy odchodzili rodzicami, a ja siedziałam na huśtawce, płacząc. I historia znów się powtarzała. Każdego dnia. Z takim samym bólem. Takimi samymi łzami. Tak samo gorzkimi, płynącymi strumieniami po moich policzkach. Zakłamuję się, że to się nigdy nie wydarzyło.
Większości osób, dzieciństwo kojarzy się z ciągłą zabawą i rozpieszczaniem przez rodziców. Ich szczenięce lata pachną ulubionymi słodyczami. A ja chciałabym o nim zapomnieć jak najszybciej. Nawet nie wiecie, jak trudno jest wymazać to ze swojego umysłu. Nie tylko dlatego, że nie ma gumki do ścierania wspomnień. Dlatego, że tak ciężko jest to wytrzymać. To była moja pierwsza lekcja umierania.
Dorastałam, dostając od życia kolejne lekcje. Miałam osoby, którym nie ufałam. Ktoś mnie nauczył nie ufać ludziom i kochać tylko siebie. To była chyba piąta lekcja. W każdym razie – jedna z pierwszych.
I taka byłam, aż przyszedł ktoś, kto uporządkował mój zagmatwany świat. Kto ułożył domek z kart mojego życia, który rozsypał się przez powiew samotności. To był ktoś, kto powiedział mi, że prawdziwa siłę ma się tylko wtedy, kiedy ma się kogo chronić. Ja nie miałam nikogo takiego.
Potem żyłam już normalnie. Ludzie już mnie rozumieli. Nie byłam samotna. Chciałabym podziękować tej osobie. Ale jej nie ma. Walczył z aniołem aż do jego wyczerpania! Jednak powiedział coś, przez co łatwiej mi się żyło i udało pokonać się dzieciństwo…

Kiedy już będziemy starzy, zawiśniemy ponad światem,
W hamaku naszych wspomnień.


Pomimo tego wszystkiego, ja dalej się zakłamywałam. Najgorszym z nich, powtarzanym do snu było wmawianie sobie, że żyję.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group